Marzec. March.
On Facebook everybody writes about spring but here in the Bieszczady Mountains winter is still strong. Ice on the slopes, birds by the house wait for food, only cats feel spring and search for females yelling loudly :-)
Na Facebooku wszyscy piszą już o wiośnie, a w Bieszczadach w najlepsze trwa zima. Jedyne oznaki nadchodzącej, cieplejszej pory roku, to wiosenne już podzwanianie sikorek, no i oczywiście godowe wrzaski wiejskich kotów, które nie zważając na zaspy, galopują w miłosnym amoku pomiędzy zabudowaniami. :-)Dziś na naszym blogu o zimowych dzwonkach i dzwońcach. Dwa dni temu weszliśmy znowu na tourowych nartach na Wetlińską. Tym razem od strony Brzegów. Pod samą granią do naszych uszu doleciał delikatny dźwięk dzwoneczków. Jakiś zagubiona owca? ;-) Ale nie. Cienkie gałązki drzew pokryte były grubą warstwą całkiem przezroczystego lodu, przez co w słońcu lśniły baśniowo, a dodatkowo leciutki zefirek powodował, że obijały się o siebie, podzwaniając wesoło. Niesamowite wrażenie. Jeszcze ciekawiej było, kiedy już wgramoliliśmy się na skałki i zobaczyliśmy w oddali schronisko. Cała otwarta przestrzeń pokryta była grubą i niesamowicie śliską, choć pokarbowaną warstwą lodu. Narty prawie wcale nie trzymały się podłoża i nawet ciężkimi buciorami narciarskimi trudno było wykopać sobie bezpieczny stopień. Na szczęścieAgnieszka miała i założyła harszle, czyli noże lodowe do nart, co pozwalało jej na bezpieczny marsz, a ja jakoś na czterech kończynach pełzłem za nią. Dobrze, że nie jest tam specjalnie stromo. Sfotografowaliśmy zachód słońca i w miarę bezpiecznie, choć pod koniec już przy świetle czołówek, zjechaliśmy do samochodu. No, a co ze wspomnianymi na początku dzwońcami? Hm, pojawiły się w tekście głównie dlatego,że skojarzyły nam się z dzwonkami. A swoją drogą przez całą zimę wokół naszej chatki uwija się stadko tych niepozornych ptaszków. Nawet pisząc ten post, widzę je za oknem.
Dzwoniec na gałązce i w locie, Greenfinch, Carduelis chloris