Wałęsak zwyczajny. Wolf spider.
Rankiem z zapałem ruszyłam do lasu. Wspięłam się na szczyt, potem weszłam w jakieś jary, potem znowu szczyt…Ziemia była zmrożona i pokryta łatami zleżałego śniegu, więc niestety szło się bardzo głośno, każdy krok brzmiał w moich uszach jak wystrzał i krzyk ostrzeżenia dla zwierząt: „Idzie człowiek, uciekajcie!!!” Po trzech godzinach mocno zniechęcona wracałam zmęczona do domu i już na ostatnich metrach nad potokiem przyciągnęły moją uwagę resztki lodu, jak firanki pokrywające brzegi.Zmieniłam trzysetkę z konwerterem na 100 macro z pierścieniem i przymierzyłam się do zdjęcia lodu. Kątem oka zobaczyłam jakiś ruch - mały pająk przebiegł po lodzie i zatrzymał się na trawce nad wodą. Przyjrzałam mu się bliżej, to był wałęsak zwyczajny Pardosa amentata. Biegał po lodzie, czasem po wodzie, Aż zaczął się wspinać na lodową „górę”. I tu przypomniało mi się niedawne spotkanie z Piotrem Pustelnikiem, który bardzo ciekawie opowiadał o swoim zdobywaniu Korony Himalajów:-) Gdy pająk osiągnął wierzchołek bryłki lodu i zastygł, prawie słyszałam tryumfalny okrzyk każdego wspinacza: „Jestem na górze, zdobyłem szczyt!!!” I tak z refleksją, że każdy z nas zdobywa szczyty na miarę swoich możliwości, udałam się na zasłużoną herbatkę do domu.Wałęsak zwyczajny, Wolf spider, Pardosa amentata