Tarnica i Halicz.
W gnieździe Tarnicy i Halicza. To już chyba będzie ostatni wpis z zimowych Bieszczadów w tym roku. Wczoraj wybraliśmy się na pętlę Wołosate – Tarnica – Krzemień – Halicz – Rozsypaniec - Wołosate. Oczywiście na nartach i oczywiście z aparatem. Pomni doświadczeń sprzed paru dni, kiedy olbrzymie połacie połonin pokryte były twardym jak skała lodem i parę osób „poleciało”, obijając się i obcierając dotkliwie, zabraliśmy ze sobą noże lodowe do nart, czyli harszle. Nie było jednak tak źle. W jednym czy dwóch miejscach można było je założyć, ale wystarczyło zdjąć narty na 30 metrów i wybić stopnie butami. Ale ponieważ Włodek kupił sobie właśnie nówki, to jednak ich użyliśmy, głównie w celu zrobienia sesji zdjęciowej. :-) Słońce świeciło mocno, a silny wiatr pojawił się dopiero w połowie drogi. Było absolutnie fantastycznie! Widoki cudne. Aż nam się schodzić nie chciało. Tu, pod osłoną skałek, zrobiliśmy sobie drugie, a potem trzecie śniadanko, tam spędziliśmy kwadrans, robiąc zdjęcia oblodzonych drzewek lub po prostu kontemplowaliśmy piękno otaczającego nas świata. Niestety ani w lesie, ani powyżej nie zauważyliśmy żadnych zwierząt, ani nawet ich tropów. Tylko trzy kruki, tradycyjnie patrolowały z góry okolicę. Piękna wycieczka zajęła nam dokładnie 9 godzin. Wynik niezbyt imponujący, ale nie każdy nazywa się Justyna Kowalczyk ;-)
Winter in the highest region of Bieszczady Mountains - near Tarnica and Halicz. SE Poland.
Harszle pod butami AgnieszkiNa przełęczy pod TarnicąWidok na skalny grzebień pod HaliczemW oddali RozsypaniecWłodek na RozsypańcuCaryńska o zmierzchu z Wołosatego. Bank Zdjęć A. i W. Bilińscy
Przy okazji gorąco zapraszamy na
Plener fotograficzno-astronomiczny
"Bieszczady dniem i nocą"
10-12 stycznia 2014