Helgoland.
Helgoland on North Sea, Germany. Another red island (in las post we wrote about Rodhamn on Alands). Small but interesting and monumental island. Tax free zone, big ocean yachts, crowded marina. Several rafts of boats mooring longside, sometimes 10 side by side. Gunnet and gulls colonies, unusual buildings and history, great landscapes.
Tak jakoś nam się skojarzyło, że poza Rodhamn na Alandach, byliśmy jeszcze na innej wyspie, której skały mają czerwony odcień. To położony już poza Bałtykiem, około 25 mil od wybrzeża Niemiec Helgoland. Mała kropka na burzliwych wodach Morza Północnego. Dotarliśmy tam z niemieckich wysp Fryzyjskich, a stamtąd skierowaliśmy się do ujścia rzeki Eider, aby przeciąć półwysep Jutlandzki Kanałem (rzeką) Eider, zamiast Kanałem Kilońskim. Ale o tym napiszemy kiedy indziej. Dotarcie na Helgoland daje przedsmak oceanicznego żeglowania. Wielkie fale, bezmiar wód, pływy, a u celu prawdziwie żeglarska atmosfera. Średnia długość jachtów o jakiś metr, dwa większa niż na Bałtyku czy osłoniętych wodach Fryzji, a różnorodność bander też imponująca. Cumuje się tu longside, w tratwach, których „miąższość” sięga często kilkunastu jednostek. Doskonała gimnastyka dla załogi ostatniego jachtu w szeregu, szczególnie jeśli nadużyje taniej, bo bezcłowej wody ognistej. Znakomita także okazja do podpatrzenia, jak opuszczać port stojąc jachtem blisko kei i będąc oplecionym gęstą siecią cum, szpringów i różnych innych trudnych do nazwania odciągów, stabilizujących tratwy podczas silnego wiatru. Cumując, nawet jeśli w porcie jest niewiele jednostek, zwróćcie uwagę, że każdy fragment nabrzeża przeznaczony jest dla jachtów o różnej długości, tak aby 60 stopowe giganty nie stawały do burt ośmiometrowych łupinek. Wyspa jest bezcłową enklawą w Unii Europejskiej, więc kupicie tu tanie alkohole, czekoladę, perfumy oraz paliwo. Po to ostatnie należy opuścić marinę i przepłynąć do sąsiedniego porciku, zwracając uwagę by wybrać porę wysokiej wody, bowiem podczas odpływu podchodząc do dystrybutorów można utknąć na mieliźnie. Wyspa jest piękna, a stojąc na jej urwistych, czerwonych klifach niektórzy dostają zawrotów głowy. Na pobieżne (czytaj: biegnąc) zwiedzanie należy poświęcić około dwie godziny, na dokładniejsze, dwa dni:-) Nam szczególnie spodobała się spora kolonia głuptaków i innych morskich ptaków. Helgoland ma ciekawą i dosyć nietypową historię z afrykańską wyspą w tle :-) W 1890 roku dzięki porozumieniu pomiędzy Anglią i Niemcami wysepka przeszła z rąk brytyjskich pod panowanie niemieckie w zamian za różne polityczne ustępstwa w Afryce, między innymi na Zanzibarze. Ach te kolonialne mocarstwa! :-)